sobota, 2 lipca 2016

Zawieszenie/zastój/zamknięcie/wstrzymanie/zwał jak zwał. Blog tak nagle zakończył swoją działalności i chyba jesteśmy wam winne wyjaśnienia. Niestety ja sama nie wiem po co, na co, dlaczego i z jakiej racji, dlatego tych wyjaśnień wam nie udzielę. Wstrzymajmy konie, dobra? (hehe)
Znając moje kochane przyjaciółki ta strona jeszcze kiedyś (nie wiem kiedy) odżyje w takiej bądź innej formie, ale bądźcie dobrej myśli. Ja po prostu chciałam teraz postawić kropkę nad ,,i", żeby nie było niedomówień.
Jeśli macie jakieś stare opowiadania, które nie zostały opublikowane, a nie chcecie, aby wasza praca poszła na marne, proszę, wyślijcie je do mnie. Macie czas do 1 lipca sierpnia (czemu mnie nikt nie poprawił?). To by było na tyle.

Ja sama raczej już tu łapek wkładać nie będę, ale może w niedalekiej przyszłości otworzę coś innego albo (co chyba bardziej prawdopodobne) wskrzeszę ŻwL, kto stamtąd przyszedł, wie o co kaman.

buziaczki,
Ada

sobota, 18 czerwca 2016

Od Christiana CD Jackie - Cała ja

Dziewczyna zgasiła światła w stajni i dobiegła do mnie, najpierw oglądając się dookoła czy aby przypadkiem nikt nas nie obserwuje. Jak na zwykły spacer była strasznie spięta. Mamy szczęście, że strażnicy nie pilnują każdego przejścia. Odkąd tu przyjechałem, mam wrażenie jakbym był w więzieniu albo w ośrodku dla specjalnej młodzieży. Ale raczej jestem przewrażliwiony.
-Masz okazję opowiedzieć mi o tym miejscu. Fakt, trochę tu jestem, ale małe oprowadzanie chyba nam nie zaszkodzi?- uniosłem jedną brew do góry, spoglądając na dziewczynę.
-To nie będzie czasem zbyt... ryzykowne? Nie wiem czy wiesz, ale za kręcenie się w nocy mogą nas wylać. Nawet jeśli- podkreśliła każde słowo- będę cię oprowadzała.
-Bez ryzyka nie ma życia, a zresztą zasady są po to żeby je trochę nadgiąć- moje kąciki ust ledwo się uniosły. Ledwo, ale w końcu to też można nazwać uśmiechem- To jak panno Tylor? Zaszczycisz mnie tym?- zatrzymaliśmy się w znacznej odległości od wyjścia tylnego domku, gdzie spali uczniowie ośrodka. Światło lamp stojących nieopodal ośrodka umożliwiło mi zobaczenie delikatnych rys twarzy Jackie- Jeśli nas nie złapią, stawiam ci gorącą czekoladę za free- odwróciłem się.
-Kusząca propozycja, nie zaprzeczę- uśmiechnęła się delikatnie.
-Ale wiesz, skoro chcesz bardzo spać to możesz iść, choć zasnąć, to raczej nie zaśniesz- pokręciłem głową.

Jackie?

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Od Jasmine CD Ady - Nie zawsze

Chmura w kształcie wieloryba płynęła leniwie po błękitnym niebie z swoimi chmurowymi siostrami, aby na chwilę przesłonić słońce. Powinnam już iść siodłać konia? Nie, zdążę, jeszcze jest czas. Stałam na drodze prowadzącej do bram klubu wpatrzona w niebo. Za wcześnie wyszłam na jazdę, więc postanowiłam wyjść na asfalt gapić się na chmury i słońce. Jakbym nie mogła tego robić przed stajnią. W oddali zobaczyłam sylwetkę jakiejś dziewczyny. Jechała na deskorolce w moim kierunku. Nagle zatrzymała się.
-Jak masz na imię?-spytałam.
Zamiast odpowiedzieć, dziewczyna zapatrzyła się na wieloryba. Spróbowałam więc jeszcze raz.
-Jak się nazywasz?
-Ada - odpowiedziała po chwili wahania i spojrzała mi w oczy.
-Ja jestem Jaz. I tak w ogóle cześć-uśmiechnęłam się.-Ładne włosy.
-Dzięki.
Dziewczyna miała długie, niebieskoszare włosy zaplecione w luźnego warkocza. Nastała chwila milczenia.
-Mogę pojeździć na twojej deskorolce?-zapytałam przerywając ciszę.
Nigdy nie próbowałam jazdy na deskorolce. Z moim szczęściem pewnie się wywalę i krew się będzie lać. Ale nie zaszkodzi spróbować, prawda?

<Ada? :-D>

Od Christiana CD Ady - Osiągnąć coś niemożliwego

Przyjrzałem jej się dokładnie tym razem z bliska. Wyglądała nieco inaczej niż wtedy, pomijając oczywiście fakt, że była cała w błocie, a jej włosy nie były aż tak mokre. Cała była przemoczona.
-To nie twoja wina- poznałem po jej minie zakłopotanie- Przecież cię nie obwinię o to, że zaczął padać deszcz- uniosłem brwi do góry, nadal przyglądając się dziewczynie- Zresztą... odwróciłem głowę po chwili, klepiąc siwka po szyi- I tak nie potrenował bym długo.
-Dużo się z nim siłowałeś- odpowiedziała beznamiętnie, śledząc wzrokiem ruch mojej dłoni.
-Chyba za dużo i chłopak powiedział dość. Ale cóż...- odparłem, spuszczając głowę i grzebiąc w kieszeni kurtki- Może jednak będziesz chciała się trochę wytrzeć i wysuszyć?- zmierzyłem ją spojrzeniem, bardziej zwracając uwagę na jej białego warkocza, który do końca nie był tak biały.
Wyprostowała bluzkę, patrząc na jej aktualny stan, po czym znów spojrzała na mnie i jakby niechętnie kiwnęła głową.
-W stajni jest ręcznik, chyba wiesz. Ja w tym czasie ogarnę trochę zadziorę- odpowiedziałem i ruszyłem w kierunku stajni.
Nie wiedziałem czy dziewczyna idzie czy też nie, ale to była jej decyzja. Nie wyglądała na taką, która chętnie przyjmuje jakiekolwiek propozycje lub pomoc. Ostatecznie, gdy otwierałem drzwi od boksu Hazarda, mignęły mi jej szare włosy przed oczami.
Gdy zanosiłem sprzęt do siodlarni, Ada wyczyściła swoje rzeczy z błota, lecz nadal była przemoknięta.
-Jeśli oczywiście mogę spytać- zacząłem, kładąc siodło na miejsce- Właściwie to czemu uciekłaś?- posłałem jej szybkie spojrzenie i zająłem się ogłowiem.

Ada?

Od Jasmine - Początki, począteczki

-Daleko jeszcze?-spytałam chyba po raz setny.
-Już niedaleko. Zaraz będziemy-odpowiedział wujek Tom.
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. W końcu ile można siedzieć w samochodzie? Rzeczywiście zaraz moim oczom ukazały się stajnie Fortunate Equum. Gdybym mogła, pewnie podskoczyłabym z radości, ale zapięty pas trzymał mnie mocno. Ten klub jest wielki! Wysiadłam z auta z zamiarem wyprowadzenia moich koni z przyczepy.
-Jaz, idź zanieść bagaże do pokoju, ja je wyprowadzę-zaproponował Tom.
-Na pewno? Przecież Rosemary...
-Dam sobie radę.-przerwał mi.
-Ale to naprawdę zły pomysł!
-Idź już, Jaz! Naprawdę, dam sobie radę.-uśmiechnął się zachęcająco.
Posłałam mu zaniepokojone spojrzenie. Co jak co, ale jestem pewna, że najbardziej znienawidzoną przez moją klacz osobą jest wujek Tom. A Rose nienawidzi wszystkich. Niechętnie złapałam za rączkę od walizki i ruszyłam w stronę budynku, w którym będę teraz mieszkać. Ledwo zdążyłam wejść do mojego pokoju, a już usłyszałam wesołe rżenie Marysi. Zły znak. Szybko wybiegłam z budynku i zdążyłam jeszcze zobaczyć galopującą na pastwiska Rosemary. No proszę, jak to ona szybko potrafi się zadomowić. Wujek stał obok przyczepy oszołomiony trzymając uwiąz w ręku.
-Chyba miałaś rację-stwierdził.

<ktoś?>

niedziela, 12 czerwca 2016

Od Ady CD Christiana -Osiągnąć coś niemożliwego

Uniosłam mętny wzrok, kiedy zimny powiew wiatru omiótł mi twarz. Chłopak, którego kojarzyłam z widzenia, siłował się z krnąbrnym siwkiem. Musiał chyba poczuć na sobie moje spojrzenie, bo na chwilę odwrócił twarz w moją stronę. Jego usta drgnęły leciutko ku górze i zanim zdążył choć pomyśleć, aby się ze mną przywitać, odepchnęłam się od ogrodzenia i pomaszerowałam w przeciwnym kierunku. Wtedy kropelka wody spadła mi na nos, a mną aż wstrząsnęło. Objęłam się ramionami, idąc w kierunku starego, ceglanego muru na pastwiskach i... rozpadało się. Siadłam tam, gdzie był niższy, a nogi i tak wisiały mi ponad ziemią. Naciągnęłam na głowę przemoczony już kaptur, przyglądając się ośrodkowi. Od tej strony klub był bardzo zadbany, nikt nie odważyłby się zaprzeczyć, że był ekskluzywny. Jak ja tu trafiłam? Nieśpiesznie wróciłam przed bramę, a potem pod stajnię dla instruktorskich wierzchowców.
- Ada, tak? - Gdy usłyszałam męski głos wypowiadający moje imię, poślizgnęłam się i wylądowałam w błocie. Jeżeli dałoby się utopić w kałuży, pewnie skończyłabym jako topielica. Poczułam na sobie silne ręce, podnoszące mnie do pionu. Stanęłam twarzą w twarz z tamtym chłopcem.
- Bardzo cię przepraszam. Nic ci nie jest? - zapytał miękko, zdejmując dłonie z moich ramion. Pokręciłam przecząco głową, rozmasowując bolący nadgarstek. Nie zauważyłam kiedy przestało padać.
- Widziałem cię przy hipodromie. Dlaczego nagle sobie poszłaś? - przerwał i zmarszczył brwi, widząc jak krzywię się dotykając przegubu ręki. - Na pewno wszystko dobrze? Może lepiej będzie, jak obejrzy to lekarz? - zapytał zmartwiony, chociaż nie przywykłam do wierzenia w emocje ledwo poznanych osób.
- Jest w porządku - odparłam ostrożnie, a on pewnie przyuważył mój rosyjski akcent, ale co poradzić. Spuściłam oczy, wyrzynając ubłoconego warkocza.
- Christian - przedstawił się, wsuwając dłonie do tylnych kieszeni spodni.
- Ada - oświadczyłam, lustrując go krótkim spojrzeniem. - Mieszkasz z Danielem, prawda? - zapytałam, ale nie dałam mu odpowiedzieć - Przykro mi, że nie mogłeś dokończyć treningu - zabrzmiało to tak, jakbym to ja była winna, że zaczął padać deszcz.

<Christian?>

Od Alexandry CD Aarona Odwaga to pierwszy krok w odkrywaniu swojej wartości

-Ależ oczywiście, lecz najpierw wolałabym udać się do swojej sypialni i zmienić odzienie na suche.-Powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Również udam się do siebie i będę czekać na pannę na stołówce.-Stwierdził utrzymując oficjalny ton.
-Jeden kwadrans wystarczy mi.-Odparłam starając się nie zaśmiać.
-Tak, więc zniecierpliwiony będę czekał.-Powiedział, a ja poszerzyłam uśmiech i ruszyłam w stronę pokoju. Zmieniłam przemoczone ubrania i skierowałam kroki do łazienki. Rozpuściłam włosy i zaczęłam je suszyć. Po dziesięciu minutach byłam gotowa. Opatuliłam się szczelniej bluzą i poszłam na stołówkę, gdzie czekał już Aaron z dwoma kubkami gorącej czekolady. Udaliśmy się wspólnie na świetlice, gdzie nikogo nie było. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy delektować się pysznym smakiem czekolady.
-Chciałem Ci powiedzieć, że jesteś...-Ciszę przerwał szatyn, ale ja przerwałam mu kichnięciem.
-Przepraszam.-Szepnęłam, a chłopak lekko się uśmiechnął.
-Że jesteś przeziębiona.-Dokończył, a ja posłałam mu kuksańca.
-Oj tam, nic mi nie będzie. Nie z takich rzeczy się wylizywałam.-Mruknęłam biorąc kolejny łyk czekolady, który rozgrzewał mnie od środka. Aaron westchnął i przyłożył mi nadgarstek do czoła.
-Masz gorączkę.-Stwierdził i zabrał mi kubek.-Wstajesz i idziesz do łóżka.
-Nie przesadzaj.-Odparłam nadal siedząc.
-Zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko.-Mruknął, a ja wstałam i ruszyłam w ślad za chłopakiem. Wróciliśmy do mojego pokoju, położyłam się do łóżka i dostałam z powrotem mój kubek. Szatyn zniknął gdzieś na chwilę, a potem wrócił z jakimiś tabletkami. Połknęłam je i popiłam czekoladą.
-Dzięki.-Szepnęłam i spojrzałam na chłopaka, który siedział na skraju łóżka.
-Teraz, może uda mi się dokończyć. Po tym jak mi opowiedziałaś o swoim wypadku, chciałem ci powiedzieć, że...
Aaron