Uniosłam mętny wzrok, kiedy zimny powiew wiatru omiótł mi twarz. Chłopak, którego kojarzyłam z widzenia, siłował się z krnąbrnym siwkiem. Musiał chyba poczuć na sobie moje spojrzenie, bo na chwilę odwrócił twarz w moją stronę. Jego usta drgnęły leciutko ku górze i zanim zdążył choć pomyśleć, aby się ze mną przywitać, odepchnęłam się od ogrodzenia i pomaszerowałam w przeciwnym kierunku. Wtedy kropelka wody spadła mi na nos, a mną aż wstrząsnęło. Objęłam się ramionami, idąc w kierunku starego, ceglanego muru na pastwiskach i... rozpadało się. Siadłam tam, gdzie był niższy, a nogi i tak wisiały mi ponad ziemią. Naciągnęłam na głowę przemoczony już kaptur, przyglądając się ośrodkowi. Od tej strony klub był bardzo zadbany, nikt nie odważyłby się zaprzeczyć, że był ekskluzywny. Jak ja tu trafiłam? Nieśpiesznie wróciłam przed bramę, a potem pod stajnię dla instruktorskich wierzchowców.
- Ada, tak? - Gdy usłyszałam męski głos wypowiadający moje imię, poślizgnęłam się i wylądowałam w błocie. Jeżeli dałoby się utopić w kałuży, pewnie skończyłabym jako topielica. Poczułam na sobie silne ręce, podnoszące mnie do pionu. Stanęłam twarzą w twarz z tamtym chłopcem.
- Bardzo cię przepraszam. Nic ci nie jest? - zapytał miękko, zdejmując dłonie z moich ramion. Pokręciłam przecząco głową, rozmasowując bolący nadgarstek. Nie zauważyłam kiedy przestało padać.
- Widziałem cię przy hipodromie. Dlaczego nagle sobie poszłaś? - przerwał i zmarszczył brwi, widząc jak krzywię się dotykając przegubu ręki. - Na pewno wszystko dobrze? Może lepiej będzie, jak obejrzy to lekarz? - zapytał zmartwiony, chociaż nie przywykłam do wierzenia w emocje ledwo poznanych osób.
- Jest w porządku - odparłam ostrożnie, a on pewnie przyuważył mój rosyjski akcent, ale co poradzić. Spuściłam oczy, wyrzynając ubłoconego warkocza.
- Christian - przedstawił się, wsuwając dłonie do tylnych kieszeni spodni.
- Ada - oświadczyłam, lustrując go krótkim spojrzeniem. - Mieszkasz z Danielem, prawda? - zapytałam, ale nie dałam mu odpowiedzieć - Przykro mi, że nie mogłeś dokończyć treningu - zabrzmiało to tak, jakbym to ja była winna, że zaczął padać deszcz.
<Christian?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz