Patrzyłam na niego jak na idiotę, którym zresztą był. Ale postanowiłam nie być aż tak straszna.
- Dziękuję za zaproszenie - powiedziałam to tak miłym głosem, że aż sama się przeraziłam. - Ale uwierz mi. Nie stać cię nawet na ekran tego telefonu. Tego modelu nie ma jeszcze w sprzedaży.
Wstałam i ruszyłam do wyjścia. Gdy tylko opuściłam stołówkę, skierowałam się do stajni. Czym prędzej osiodłałam Arystokratę i wsiadłam na niego, kierując się do lasu. Gdy tylko minęły mnie pierwsze drzewa, popędziłam go do cwału. Mogłabym tak jechać w nieskończoność, ale niestety, zobaczyłam przed sobą dwa konie stojące na środku ścieżki. Gwałtownie pociągnęłam za wodze ogiera, by wyhamował.
- Odbiło wam! - wrzasnęłam. Były to dwie dziewczyny. Jedna miała niebieskie włosy, a druga była blondynką. - Stać na środku ścieżki?! Jesteście aż takie głupie?! Mogłam w was wjechać! Zjeżdżać z drogi!
Nie odezwały się tylko przesunęły swoje konie bym mogła przejechać. Zrobiłam tak i dalej jechała już galopem, by uniknąć takich nieporozumień.
***
Po trzech godzinach męczenia mojego konia postanowiłam wrócić do ośrodka. Drogę powrotną pokonaliśmy w kłusie, by Arystokrata trochę ochłonął. Gdy podjechałam do stajni, zaczęłam rozsiodływać konia. Zobaczyłam że ten chłopak mi się przygląda.
<Elliot :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz