wtorek, 31 maja 2016

Od Amandy C.D. Andrew - Coś się kończy, coś się zaczyna

-Ta woda jest okropnie zimna!-krzyknęłam, udając obrażoną. Tak naprawdę sytuacja była bardzo zabawna i duchu pękałam ze śmiechu.
-Oj, nie przesadzaj.
Wyszłam ze strumyczka i wycisnęłam końcówkę bluzki. Byłam cała mokra. Począwszy od włosów i skończywszy na butach. Na całe szczęście słońce grzało niemiłosiernie, więc liczyłam na szybkie wyschnięcie. Spojrzałam na Hackera, pasącego się w cieniu. Po chwili przeniosłam wzrok na ogiera należącego do chłopaka. Smukłe i długie nogi, umięśniony zad i prosta szyja, nadająca dostojności. Od razu rozpoznałam w nim achał-tekina.
Podeszłam do niego i wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Niepewnie musnął mnie chrapami. Hacker cicho zarżał, gdy zauważył, że poświęcam uwagę innemu koniowi.
-Dlaczego postawiłeś na akurat tę rasę?-pytanie skierowałam do Andrew. Byłam bardzo ciekawa. Ostatnio tak rzadko spotykałam achał-tekiny, a to takie piękne konie i jakże eleganckie konie.

<Andrew?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz