Spojrzałam na chłopaka.
-Właśnie wróciłam z terenu. A ty? Tak po prostu tu przyszłeś? - odparłam.
-Nie... Po prostu odpowiada mi towarzystwo koni - wzruszył ramionami.
-Jak nazywają sie twoje konie? - zaoytałam.
-Tango to ten gniady a ten drugi to Vegas - wskazał najpierw na gniadosza a potem na Vegasa.
Wyjęłam szkicownik i nakreśliłam "VEGAS" "TANGO".
-Co zamierzasz zrobić? - zapytał Aaron.
Jednak ja nie odpowiedziałam i pobiegłam w stronę świetlicy. Tam usiadłam na jednym z foteli i naszkicowałam oba konie. Ze świetlicy był dobry widok na pastwiska. Kiedy skończyłam wróciłam do chłopaka.
-No i o co ci chodziło? Zajęło ci to pół godziny - westchnął.
Pokazałam mu moje dzieła.
-To tak długo robiłam - uśmiechnęłam sie.
Balios podszedł do ogrodzenia i zarżał.
Aaron?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz