"Jesteś sierotą, obok ciebie siedzi super przystojny chłopak i po raz pierwszy czujesz coś, co można by nazwać zakochaniem, czyli okazuje się, że jednak masz serce" - podpowiadał cichy głos w mojej głowie, podczas gdy szukałam w pamięci czegoś co byłoby wystarczająco dobrym sekretem, a jednocześnie nie ośmieszyłoby mnie przed tyloma klubowiczami.
- Eeem... - mruknęłam chcąc zyskać na czasie. "Alicja w Krainie Czarów też powiedziała Eeem, kiedy nie potrafiła wymyślić fałszywego imienia podczas partyjki krokieta u królowej Kier. Jesteś jak ona!". Zawsze, kiedy próbowałam się skoncentrować zwracałam uwagę na zupełnie nieistotne szczegóły, które rozpraszały mnie jeszcze bardziej.
- Mam straszny, lęk wysokości po tym, jak samolot którym leciałam do Włoch rozbił się - wypaliłam w końcu. Zanim jeszcze skończyłam mówić uświadomiłam sobie, że wcale nie miałam ochoty dzielić się tym z innymi. Było już jednak za późno. Wszyscy taktownie pozostawili moje słowa bez komentarza i jedynie Courtney posłała mi wredny uśmieszek. Gra toczyła się dalej, ale aż do końca nie wypadło ani na mnie, ani na Chrisa w którego wpatrywałam się ukradkiem, tak żeby nikt tego nie zauważył. Cóż... Nie udało mi się. Po skończonej "butli" wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, a ja, wiedząc, że i tak nie zasnę, nękana wspomnieniami jego palców na mojej skórze, naciągnęłam na siebie pierwszy lepszy sweter oraz sztyblety i unikając strażników przekradłam do stajni. Chciałam posiedzieć trochę z Nathanem, bo przy nim zawsze najłatwiej było mi zebrać myśli. Jednak kiedy stanęłam przed boksem wałacha, już wiedziałam, że nie będzie mi dane uspokoić rozbieganej fantazji wciąż na nowo podsuwającej mi obrazy Christiana. Właśnie ON stał przy Nathanie gładząc jego, lśniącą w słabym świetle, sierść, zupełnie jakby na mnie czekał.
- Gapiłaś się na mnie przez cały czas - zauważył, uśmiechając się niemal niezauważalnie.
- Nie prawda! - zaprzeczyłam gwałtownie, jednak widząc, że nie przekonało go moje kłamstwo westchnęłam z rezygnacją - Niech ci będzie. Gapiłam się...
- Czemu? - spytał, unosząc nieznacznie brwi.
"I on się jeszcze pyta?! Już przyznałaś się do tego, że nie mogłaś oderwać od niego wzroku i masz jeszcze mówić mu, że jest przystojny? Nie ma mowy! Wymyśl coś innego. Powiedz na przykład, że ma pryszcza, albo rzęsę na policzku... Cokolwiek tylko nie to, że jest przystojny!" - awanturował się głos.
- Bo jesteś przystojny - wypaliłam zanim zdążyłam się powstrzymać.
"Nie ogolił się dokładnie, ma mono-brew, gigantyczny nos, malinkę! To wszystko kłamstwa, ale czasami lepiej kłamać niż powiedzieć prawdę!".
- I... Masz mono-brew - dodałam pośpiesznie, a kiedy tylko uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos poczułam jak moje policzki oblewa fala gorąca - Znaczy się... Nie masz... Ja tylko.... Chciałam poprawić moją sytuację, ale chyba pogrążam się jeszcze bardziej, prawda?
Christian? (To dobrze, bo J jest chyba coraz trudnej się ogarnąć XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz