Do ośrodka miała przybyć jakaś moja znajoma jeszcze z podstawówki (bądź co bądź, świetnie mnie pamiętała, a ja jej wcale), ale z niewiadomych mi powodów miała mieć coś w stylu treningu na zaliczenie. Miałem w planach akurat przejażdżkę z Mary Jane, ale miło mi się patrzy na czyjąś jazdę, więc postanowiłem przełożyć to na później. Oglądałem jej skoki przez przeszkody, ale już przed nimi wydawało mi się, że jej koń jest jakiś niespokojny. Faktycznie, stawiał opór już na samym początku, gdy tamta dziewczyna wjeżdżała na tor. Zbuntował się już zupełnie, gdy ruszyła galopem. Skręcał, kiedy tego nie chciała, lekko wierzgał i zatrzymywał się przed przeszkodami. Nie wiem, czy była po prostu tak złym jeźdźcem, czy coś się stało z jej ogierem, ale nie myślałem nad tym długo. Po jakimś czasie po prostu spadła z konia, a po uczniach ośrodka przeszedł szmer i słychać było pojedyncze śmiechy.
Odszedłem od toru, gdyż nie miałem już ochoty patrzeć na ten występ - był po prostu nieudany i tyle - może dżokejka była zestresowana tak tłumną widownią? Nie wiem, ale postanowiłem, że jednak pojadę na tą upragnioną przejażdżkę po lesie. Zauważyłem, że nie tylko ja odpuściłem sobie widowisko, ale ktoś również wszedł do stajni. Wszedł do boksu swojego konia i również zaczął go siodłać. Wyprowadziliśmy konie z budynku niemal jednocześnie, i wtedy zauważyłem, że to jakaś dziewczyna. Zrozumiałem, że i ona wybiera się na przejażdżkę, więc pomyślałem, że może by tak pojechać razem z nią.
- Cześć. - powiedziałem po dłuższej chwili. Rozmawianie z ludźmi jakoś mi nie wychodzi. - Jedziesz na przejażdżkę?
- Em... Tak. - odparła po wahaniu.
- W sumie to ja też. Więc może... Moglibyśmy... - przerwałem na chwilę, próbując się wysłowić - ... Pojechać razem? Czyjeś towarzystwo zawsze dobre. - wzruszyłem ramionami z prawie niewidocznym uśmiechem.
<Jakaś dziewczyna ma ochotę popisać? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz