niedziela, 22 maja 2016

Od Daniela CD Ady - Nie dać się złapać

Kiedy w pośpiechu wciągała na siebie również przemoczone ubrania w dalszym ciągu przyglądałem się jej uważnie. Powinienem był chociaż odwrócić wzrok, ale nie mogłem oderwać wzroku od drobnego ciała dziewczyny połyskującego od kropli deszczu. Biała koszulka nie wiele jej dała bo przesiąknięty deszczem materiał prześwitywał zupełnie i oblepiał ciasno jej ciało ukazując płaski brzuch i czarny stanik.
- Jesteś niemożliwy - szepnęła, dalej nie będąc w stanie pozbyć się uroczych rumieńców.
-  Chyba kiedyś już to słyszałem - parsknąłem, obserwując jak zgrabnie wskakuje na konia - To jak? To jakaś tradycja? Święto o którym nie wiem, ale mógłbym zacząć je obchodzić? 
- Nie - pierwsza ruszyła w stronę ośrodka, jednak bez trudu ją dogoniłem obiecując sobie, że nie dam za wygraną choćby miała spłonąć ze wstydu.
- A więc to po prostu taniec? - uśmiechnąłem się chytrze - Myślisz, że można by spróbować w formie tańca towarzyskiego? Kiedy miałem dziesięć lat, a kłótnie rodziców zaczęły mnie poważnie irytować zapisałem się na taniec towarzyski w szkole. Szło mi całkiem nieźle. Pomogłabyś mi sprawdzić czy jeszcze coś z tego pamiętam? Rozumiesz... Sam nie mogę przecież ćwiczyć, a w pokoju mam tylko jedenastkę napakowanych gości z plakatu, którzy nie bardzo chcą ze mną tańczyć. To dziwne bo...
- Przestań - przerwała mi czerwieniąc się coraz bardziej. Uśmiechnąłem się do niej szeroko obserwując jak wbija zakłopotane spojrzenie w kłąb Itota.
- To nie moja wina, że działasz mi na wyobraźnię tańcząc w samym staniku i majtkach - wyjaśniłem lekko zupełnie jakbym wspominał o tym jaką piękną mamy dziś pogodę.
- Śledziłeś mnie - zauważyła wreszcie podnosząc wzrok i patrząc prosto w moje oczy z wyraźnym oskarżeniem.
- Tylko przejeżdżałem obok - zaprzeczyłem szybko, ale gdy dalej wpatrywała się we mnie uporczywie z westchnieniem bezsilności opowiedziałem jej jak usłyszałem kroki na korytarzu za którymi po prostu musiałem podążyć. 
- Czyli to wszystko twoja wina - podsumowała przerywając nasz kontakt wzrokowy. Miała takie piękne zielono-złote oczy...
- Nie mogłem przecież przewidzieć, że się rozbierzesz - burknąłem niezadowolony faktem, że to ona ma rację. 
- A gdybyś wiedział, że się rozbiorę co byś zrobił? - ponownie wpatrywała się w kłąb swojego konia.
- Dokładnie to samo - posłałem jej szeroki uśmiech - Nie odrywałbym od ciebie wzroku. 
- Zrobiłbym to nawet gdybyś nie zdejmowała ubrania - dodałem po chwili namysłu. Dojechaliśmy już do ośrodka, więc zeskoczyliśmy z koni i odprowadziliśmy je do stajni.
- Przydałoby nam się coś na rozgrzanie - stwierdziłem stanowczo, chwytając Adę za rękę i prowadząc w stronę kuchni. Przez myśl przeszło mi, że całowanie rozgrzewa równie dobrze co gorąca czekolada, jednak postawiłem na to drugie nie chcąc jeszcze bardziej peszyć Ady, jak na razie. Weszliśmy do ciepłej jadalni, a stamtąd udaliśmy się do jadalni. 
- Cześć dziewczyny - rzuciłem do uwijających się kucharek które na nasz widok uśmiechnęły się promiennie - Możemy sobie zrobić gorącą czekoladę? Strasznie pada, tam na zewnątrz.
- Oczywiście Dan - przechodząc obok nas Marry klepnęła mnie w ramię i mrugnęła do Ady. Do śniadania została jeszcze godzina, ale one już zanosiły na stoły składniki do kanapek i talerze. Zrobiłem czekoladę dla mnie i Ady używając do tego jednego z magicznych ekspresów do kawy, które jeśli wiedziało się jak odpowiednio do nich podejść robiły też gorącą czekoladę, najlepszą jaką piłem. Zwykle naprawianie i majstrowanie przy maszynach było dla mnie proste choć wszystko rozwalało się gdy tylko tego dotknąłem, jednak ekspresy były jak czarna magia. Dopiero Catherine cierpliwie wyjaśniła mi dokładnie jak działa każdy z nich.
- Lepiej im nie przeszkadzajmy - szepnąłem do Ady z figlarnym uśmieszkiem opuszczając kuchnię - Kiedy gotują lepiej nie wchodzić im w drogę. Wiem bo raz oberwałem patelnią do Stephanie. Przez przypadek, ale głowa bolała mnie i tak.
Zaprowadziłem ją do mojego pokoju w którym przeprowadziłem diametralną zmianę sprzątając wszędzie. Myśli o śmierci z nieposprzątanym pokojem zmotywowały mnie bardzo i teraz wszędzie panował porządek do którego jeszcze nie całkiem się przyzwyczaiłem. Wyglądało trochę tak, jakby mieszkał tam ktoś inny. 
- Siadaj - zachęciłem i poklepałem miejsce obok siebie na wyjątkowo pościelonym łóżku. 

Ada? (ale podrywacz z tego Daniela XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz