Miałam ochotę podejść i pogadać z Heaven. Dziwne że dziś miała lekcje z jakimś chłopakiem, w wieku mniej więcej 20 lat i to jeszcze jak chodzi o skoki. Heaven Smith podobno uwielbia hipodrom a skoki jej nie kręcą. Westchnęłam i podeszłam do kobiety.
-Heaven... - zaczęłam.
-Florence, proszę nie teraz. Oceniam umiejętności nowego ucznia - odparła pośpiesznie.
Chłopak podjechał do ogrodzenia i czekał na wykłady nauczycielki. Jednak Heaven zawsze mówiła krótko i zwięźle o tym co chciała.
-Świetnie ci poszło Aaron'ie. Flo? Mogłabyś oprowadzić go po całym klubie? - zwróciła sie do mnie i chłopaka.
Kiwnęłam głową i zaczekałem aż owy Aaron zsiądzie ze swojego konia. Miałam zrobić trening z ziemi Baliosowi, ale to musi poczekać.
-Dziwne masz imię.... Flo? - zaczął rozmowę chłopak.
-Nie mam na imię Flo tylko Florence. Nauczyciele i przyjaciele mówią mi Flo lub Lorence. Ty do nich nie należysz - warknęłam.
Zawsze byłam źle nastawiona do mężczyzn. Uważałam że prowadzą zbyt mocno konie i ciągną je za pysk.
-Oh... Ależ ty gryziesz. Ja także mam imię. Aaron miło mi Florence - uśmiechnął sie.
Prychnęłam i poszłam na świetlicę.
-To świetlica. Tam masz jadalnie, stajnię naszą a tam nauczycieli. Paszarnia jest za siodlarnią, nasz dom tam a nauczycieli tam. Hipodrom i wszystkie takie rzeczy sam znajdziesz. A teraz wybacz lecz... Jackie! Courtney!? - powiedziałam i zdziwiłam sie na widok dziewczyn.
-Tak - odparła J.
-A gdzie poszła Maja? Nie miała iść z wami? - zapytałam.
Dziewczyny uniosły ręce i pokręciły głowami.
Aaron?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz