Nie powiem, byłem nieźle skonfundowany. W mojej głowie zakotłowały się miliony myśli. "Nie wrzeszcz, laska, nie wyzywaj mnie, to ty na mnie wpadłaś. Ty byłaś zapatrzona w komórkę. Zostaw mnie w spokoju. Jesteś uzależniona od swojego telefonu."
Tyle było w mojej głowie, ale w rzeczywistości nie powiedziałem do niej zupełnie nic. Stałem tylko, wciąż z założonym kapturem i rękach w kieszeniach mojej czarnej bluzy, patrząc na nią bez wyrazu. Wzruszyłem ramionami i odwróciłem się na pięcie, chcąc usunąć się sprzed oblicza wściekłej dziewczyny i wrócić do swojego pokoju.
- Idiota. - mruknęła, gdy się nieco oddaliłem.
Wszedłem do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wziąłem z półmiska leżącego na półce jabłko i je zjadłem, w sumie nawet nie będąc głodnym. Po chwili zapaliłem papierosa, bo odczułem, że dawno tego nie robiłem. "Nie jestem uzależniony", powtarzałem sobie, wypuszczając z ust dym.
Położyłem się, wlepiając wzrok w sufit. Co ja robię ze swoim życiem? Tak naprawdę nigdy nie miałem życia, no może od czasu śmierci ojca. A i tak był na mnie wściekły, że powiedziałem mamie o jego chorobie. Po prostu martwiłem się o niego, jak zwyczajny kochający syn, a on nic nie robił ze swoim stanem. Dlaczego?
Przemyślania przerwało mi pukanie do moich drzwi. Mozolnie wstałem i je otworzyłem, po czym zobaczyłem w nich jakiegoś chłopaka.
- Zapomniałeś, że dzisiaj kolacja jest pół godziny szybciej? - burknął, wyraźnie zniecierpliwiony.
- Już idę. - ledwo co dałem mu dokończyć pytanie. Wziąłem klucze z szafki i wyszedłem z pokoju, po czym zakluczyłem drzwi i skierowałem się w stronę jadalni.
Spóźnianie się ma swoje spore minusy. Gdy zrobiłem sobie dwie kanapki i herbatę, zauważyłem, że prawie nigdzie nie ma miejsc. Nigdzie, oprócz krzesła naprzeciwko tej samej dziewczyny, którą dzisiaj spotkałem. Postanowiłem jednak zignorować ten fakt i przysiadłem się naprzeciwko niej.
<Ellen? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz