Rzadko jeździłem na oklep i już zdążyłem zapomnieć jak bardzo to lubię. Kiedy tylko Haven opuściła stajnię zabrałem Victora z pastwiska i zakładając mu jedynie ogłowie uciekłem, pozostawiając zabudowania klubu daleko za sobą. Wciąż poganiałem mojego konia, mając nadzieję, że uda nam się dogonić Miko. Nie wiedziałem w jaką stronę pojechała, więc jechałem jedynie przed siebie. Choć ten pomysł odnalezienia Miko był równie głupi jak wszystkie inne, które przyszły mi do głowy po kilkudziesięciu minutach postać dziewczyny na koniu wyłoniła się z pomiędzy drzew, a kiedy zbliżyłem się bardziej miałem już pewność, że to ONA. Uśmiechnąłem się zwalniając i zatrzymując się tuż obok niej.
- Chciałaś mi uciec? - zagadnąłem, unosząc brwi w geście zaskoczenia - Nie dam się tak łatwo spławić, nie martw się.
- Dziwię się, że twój koń nie chce do ciebie uciec - prychnęła, znów ruszając stępem przez las. Jechałem obok niej, nie mogąc przestać się uśmiechać mimo usilnych prób udawania zranionego jej słowami.
- Też jest świrem - wyjaśniłem, klepiąc spoconą po szaleńczym biegu szyję wałacha - Jesteśmy siebie warci.
- Już on wygląda na inteligentniejszego od ciebie - zaśmiała się.
- Cóż... Możliwe, że masz rację - wzruszyłem ramionami, również parskając śmiechem, który w porównaniu z jej uroczym chichotem wypadł wyjątkowo głupio.
- Co to było? Tam w stajni? - spytała po chwili milczenia.
- Nic istotnego - stwierdziłem lekceważąco - Czasami po prostu zapominam o lekach. Nic więcej.
- Nastraszyłeś mnie trochę - westchnęła, jednak zaraz potrząsnęła głową z wrednym uśmieszkiem - Udawajmy, że tego nie powiedziałam. Jesteś idiotą i nie obchodzi mnie zupełnie, to co się z tobą dzieje.
- Wolę pierwszą wersję - przyznałem, a po chwili namysłu zaproponowałem, że pokażę jej fajne miejsce. Jezioro za lasem, od drugiej strony otoczone stromymi klifami i malowniczymi skałami o tej porze roku było zupełnie wyjątkowym miejscem. Lubiłem tam jeździć żeby zebrać myśli i choć wiedziałem, że przy Miko nie będę mógł się skoncentrować i tak chciałem się tam znaleźć. Rozmawialiśmy przez jakiś czas, co wyglądało mniej więcej tak: "Hej Miko...", "Jesteś głupi, nie gadam z tobą!", ale mimo to miałem wrażenie, że dogadujemy się coraz lepiej. Polubiłem ją i nie miałem zamiaru odpuszczać tylko dlatego, że irytowała się kiedy tylko otwierałem usta. Zamilkliśmy kiedy przed nami rozciągnęło się jezioro.
Miko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz