sobota, 28 maja 2016

Od Amandy - Coś się kończy, coś się zaczyna

Ostatni raz przejechałam szczotką po moich włosach. Spięłam je w kucyk i szybko spojrzałam do lustra. Wyglądałam dobrze, a o to mi chodziło. Ubrałam czarne bryczesy i błękitną koszulkę polo. Walizki stały już przy drzwiach mojego pokoju.
-Amando!-usłyszałam wołanie mojej mamy.
-Idę-mruknęłam cicho i wzięłam walizki. Cieszyłam się, że wyjeżdżam z domu. Miałam dość tej ciągłe dyscypliny. Bycia damą. Zeszłam po schodach. Rodzice już na mnie czekali.
-Będziemy tęsknić, córeczko!-po policzku mojej mamy spłynęła fałszywa łza. Podeszła do mnie i delikatnie mnie uścisnęła.
-Tak, też będę tęsknić-powiedziałam cicho, wbijając wzrok w podłogę.
-Jedziemy, córciu. Hacker jest już w przyczepie-uśmiechnął się ojciec i wziął ode mnie walizki. Usiadłam w samochodzie i oparłam głowę o szybę.
-Długo będziemy jechać?-zapytałam, gdy ojciec zapalił silnik.
-Dwie godzinki-odparł i ruszył.

**

Samochód zatrzymał się przed potężnym budynkiem.
-Jesteśmy!-zawołał wesoło tata. Mruknęłam coś cicho, co miało oznaczać potwierdzenie. Wyszłam z auta, a zimny powiew wiatru przyjemnie szczypnął mnie w gołe łydki. Usłyszałam cichutkie rżenie. Od razu ruszyłam do Hackera. Wyciągnęłam go z przyczepy i pogłaskałam po delikatnym pysku. Ojciec położył obok mnie bagaże, wsiadł w samochód i odjechał. Tak po prostu. Bez pożegnań, bez niczego. Wzruszyłam ramionami. Jeśli tak, to dobrze. Poradzę sobie sama. Już miałam brać pod pachy walizki, gdy usłyszałam za sobą męski głos.
-Może ci pomogę?

<Jakiś chłopak chciałby odpowiedzieć? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz