poniedziałek, 30 maja 2016

Od Miko CD Daniela - Przyznanie się do błędu jest pierwszym krokiem do doskonałości

Po chwili chłopak zaczął kaszleć, jakby się dusił. Przerażona wybiegłam z siodlarni i pobiegłam po kogoś. Przy boksie jednego z koni stał jakiś chłopak, więc poleciał mu by czym prędzej pobiegł do siodlarni i jakoś starał się uspokoić Daniela, a ja w tym czasie pobiegłam po pomoc. Wystrzeliłam ze stajni jak z procy, kątem oka dostrzegając zdezorientowanego Cezara. Zignorowałam go jednak i skierowałam się do najbliższej dla mnie osoby dorosłej. Była to Pani Smith.
- Miko, co się stało? - spytała widząc moją przerażoną twarz.
- Daniel.. w stajni... kaszel... - słowa wypływały z moich ust pomiędzy przerwami by zaczerpnąć tlenu.
Jednak tyle jej wystarczyło, by ruszyć biegiem w stronę budynku. Ja stałam tam jeszcze chwilę próbując się uspokoić. W końcu nie codziennie ktoś zaczyna się przy mnie dusić. Gdy moje serce zaczęło bić już spokojniej, ruszyłam do Cezara. Stał grzecznie przywiązany i wydawało się, że zasnął. Jednak gdy usłyszał kroki, postawił uszy i spojrzał na mnie. Od razu się ożywił. Pogłaskałam go i weszłam do stajni. Pani Smith stała z tyłu stajni razem z Danielem, a ten chłopak znowu był przy swoim koniu. Minęłam mojego "narzeczonego" i weszłam do siodlarni. Przewiesiłam ogłowie przez ramię. Do jednej ręki wzięłam czaprak i siodło, po czym wyszłam ze sprzętem.
- Pojadę do lasu - powiedziałam do pani Smith.
- Beze mnie? - spytał "przerażony" Daniel.
- Nie wsiadasz na konia! - zwróciła się do niego ostro, po czym łagodnie do mnie. - Dobrze, tylko uważaj i wróć zanim się ściemni.
- Dobrze.
Zostawiłam ich i wyszłam do Cezara. Założyłam mu czaprak, a na niego siodło. Następnie zdjęłam mu kantar, który przewiesiłam na poręczy i założyłam mu ogłowie. Przywiązałam wodze i wzięłam kantar, ruszając z nim do stajni. Zostawiłam go przy boksie mojego konia i wróciłam do niego. Wsiadłam i skierowałam go do lasu. Wjechałam galopem na ścieżkę i jechałam nią dość długo. Po pewnym czasie zwolniłam do stepa i dała ogierowi luźne wodze. Jechałam w ciszy, słuchając odgłosów natury, gdy dobiegł mnie odgłos kopyt.



<Danielu? Zauważyłam XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz