Właśnie wybrałam sie na przejażdżkę po lesie z Jackie jednak ta musiała szybciej wrócić na lekcje z Heaven Smith. Usłyszałam innego konia a Balios prychnął. Pojechałam dalej i ujrzałam biało-czarnego konia rasy Pinto oraz dziewczynę siedzącą na wierzgającym koniku.
-Hej. Jestem Florence. Jeśli cie wystraszyłam to sorry - powiedziałam.
-Ja jestem Kamilie. Nic sie nie stało - odparła.
-Nowa? - zapytałam.
-No... Tak - powiedziała niepewnie.
-Mieszkasz sama co Kamilie? - znowu zadałam pytanie.
Pokiwała głową.
-Ja mieszkam z Jackie, Courtney i Mają. J jest fajna, Courtney wredna a Maja jest spoko - uśmiechnęłam sie.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Odrzuciłam swoje kruczoczarne włosy do tyłu. Do jazdy w teren nigdy ich nie spinałam. Koń Kamilie lekko parsknął i zaczął grzebać kopytem w ziemi.
-Co ty na to żeby pojechać na stołówkę? Może Marry nam coś przygotuje - zaproponowałam.
Kamilie zgodziła sie i chwile potem już rozsiodływałyśmy konie w stajni. Podeszłam do siodlarni i poczekałam na dziewczynę. Kiedy przyszła ruszyłyśmy do jadalni.
-Flo? Czego chcesz? - przywitała mnie Marry.
-Zeobisz nam tosty Marry? Proszę. Konam z głodu - zrobiłam słodką minkę.
-Oh... Ostatni raz sie na to zgadzam Florence Lightwood! Następnym razem proś kogoś innego, ok? - westchnęła kucharka.
Uśmiechnęłam sie lekko i kiwnęłam głową. Spojrzałam kątem oka na Kamilie i usiadłam przy jednym ze stołów.
Kamilie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz