- Dam radę Elliot - uśmiechnęłam się lekko. - Nie pierwszy raz spadłam z konia.
Wymieniliśmy uśmiechy, po czym otrzepałam spodnie i koszulkę z piasku i wszystkiego co znajdowało się na ścieżce. Prince stał kilka kroków przede mną z opuszczonym łbem i położonymi uszami. Nogą grzebał w ziemi. To taki jego sposób przepraszania. Podeszłam do niego i pogłaskałam go po czole.
- Nic się nie stało kochany. - podniósł łeb. - Dalej cię kocham.
Pocałowałam go i lekko kuśtykając doszłam do siodła. Prince - z racji że jest bardzo mądrym i uczuciowym konikiem - uklęknąl bym mogła spokojnie wejść na jego grzbiet. Elliot patrzył na to z niedowierzaniem. Gdy siedziałam wygodnie, koń podniusł się.
- Jak to zrobiłaś? - zapytał chłopak. - W sensie...
Pokazał palcami coś co miało przypominać całą sytuację.
- On tak przeprasza.
Pogłaskałam ogiera po szyi i uśmiechnęłam się.
<Elliot>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz